Hejkaa!
Wiem troszkę zaniedbałam bloga, ale są wakacje. Myślę, że mnie zrozumiecie. Czas powoli powrócić to pisania. Małymi kroczkami właśnie to robię. Troszkę mam do pisania w sumie ostatnio pisałam 30 lipca. Nie był to długi post, ale związany z Lucynką. Chciałam podziękować wszystkim co na nas zagłosowali!
Dziękujemy! <3
Cieszę się, że przez ten czas co nie pisałam to nie zostawiliście bloga. Nadal wchodzicie. Bardzo mi miło i jest to motywujące. Bałam się, że wejdę i po tym czasie kiedy ostatnio pisałam długiego posta czyli 11 lipca będzie tyle samo wejść co wtedy. Na szczęście jesteście wierni i bardzo wam za to dziękuję. ^^
Z Lucynką działo się wiele, ostatnio zauważyłam, że ma czkawkę. o.O
Owszem to dziwne, ale kilka razy ma takie bardzo lekkie ściski w brzuchu taki jakby wymiotny, ale to nie jest wymiotny. Wiem, że to nie jest wymiotny, bo dzisiaj wymiotowała od pomidora, którego jej wczoraj dałam. Wyleciał kawałek skórki. Musiał jej się gdzieś przykleić. Lucynka już nie dostaje pomidorów, chyba, że bez skórki, ale też nie chce jej dawać. Ostatnio bardzo jej posmakowały.
Miałam jechać z Lucynką do babci. Spakowałam się, sprzątnęłam dla prosiaka klatkę. Spakowałam klatkę i wszystkie rzeczy. Wsiadamy do samochodu, prosiak przerażony. Zaczęła robić pod siebie, właśnie zaczęła się tak trząść, że kazałam tacie zawrócić. Oczywiście mnie skrzyczał, że jestem chora psychicznie, ale jest okey. Nie chciałam straszyć Lucynki. Nie wiem czemu się tak zachowała. No i musiałam wszystko rozpakowywać. Oh.. ta moja świnka. Nie rozumiem tego, ponieważ byłam z nią u weterynarza i się nie zachowywała jak dzikus. No trudno ! :)
Prosiak wcale nie miał aż tak dużo wybiegu na trawie. Nie mam dla niej wybiegu, więc nie chciałam zostawiać jej w tej górze od kaltki, bo to małe i nie najbezpieczniejsze by ją zostawić samą, więc brałam ją na 10-20 minutowe wyjścia, ale nie codziennie, ponieważ takich upałów Luśka nie lubi i nie chciałam jej męczyć w słońcu. Mnie samą to męczyło, a co dopiero prosiaka czarnego w futrze. ^^
Mam zamiar na następny rok kupić jej chyba wybieg, ale nie do końca jestem pewna. Chciała bym kupić Luśce klatkę 80x50. Nie chce 100x50-60, bo nie mam miejsca, a ważne jest dla mnie by klatka w szerokości była większa. Nie chce prosić rodziców, chce kupić za swoje, tylko muszę kupić podręczniki. Rodzice i tak dużo ostatnio mi kupili.
No właśnie od niedawna chodzę na konie od połowy lipca.
Raz czasami dwa w tygodniu. Jest super. No jazda 1h kosztuje 30 zł to nie tanio + kupiłam sobie :
bryczesy 130 zł
sztyblety 240 zł
toczek 100 zł
skarpety 40 zł
Muszę kupić sobie rękawiczki, ale to nie teraz bo też są bardzo drogie, a w sumie jakoś mi ręce nie ocierają. :)
Jazda konna to moja pasja, ale nigdy jakoś nie chciałam chodzić do stajni. Chciałam jeździć na swoim koniu. Nadal chciała bym mieć konia, ale to bardzo drogo kupić i go utrzymywać. Może w dalekiej przyszłości uda mi się zakupić konia. Kto wie, może będę miała własną stajnie. ;)
Ostatnio zrobiłam fajny tor przeszkód dla Lucyfera, ale ona nie przepada za skakaniem więc chodziła na około. GRUBAS! Nie zrobiłam zdjęcia, bo aparat był rozładowany. ;c
Myślę, że sporo napisałam. :)
Teraz czas na zdjęcia Lucynki!
To na tyle. :)
Paa!<3