Przybywam z dobrymi wieśćmi. Lucynka jest w 100% zdrowa. Okazało się, że to odcisk, który był na całej łapie. Pani po prostu go ścieła i oczyściła łapkę. Przy okazji skoro już byliśmy u weterynarza poprosiłam panią, żeby obcieła jej pazury. Dla pani to nie był problem. Jedna z kobiet wzięła Luśkę na ręce, a druga próbowała obciąć jej pazury. Luca była grzeczna do czasu i widziałam po niej, że się nie bała jedynie co, to denerwowało ją, że ktoś ją rusza. Ah... ten prosiak. No, ale jak to Lucyna nie mogło obejść się bez ugryzienia i pod sam koniec obciniania pazurów, prosiak był już ku wyczerpaniu nerwów i wreszcie musiał je wyładować. Myślę, że pani weterynarz to zrozumiała, ponieważ jedyne co wtedy powiedziała to: ,,Co ty Lucyna ciocie będziesz gryzła? Nie dobra.'' i się miło uśmiechneła. W końcu to pani weterynarz musi być przygotowana na wszystko. Pani sama zaproponowała, że sprawdzi jej zęby, czy nie są przerośnięte. Wizyta dobiegła końca. Za dużo się nie działo. Bardzo się ciesze, że prosiak zdrowy. Zapłaciłam 5zł, ponieważ pani policzyła tylko pazurki. Z czystym sumieniem jeśli ktoś jest z EŁKU lub bliskich okolic polecam weterynarza na barankach. Mają solidny sprzęt i doświadczenie oraz są bardzo sympatyczni i zawsze zajmą się dobrze zwierzątkiem. Zważyłam Lucynę waży dokładnie 900 gram. Pani powiedziała, że ma wagę prawidłową i jest PROSIAKIEM nie PROSIACZKIEM. ^^
Skoro już byłam na mieście to zaszłam do zoologa po sianko z miętą. Mama czekała z Lucynką, jak wsiadłam to prosiak jadł sianko które miał w transporterze, chyba podróż samochodem to przyjemność dla niej. Kiedy wracaliśmy mama powiedziała : ,,Lucyna jeszcze polubi jazdę samochodem i ciągle będzie chciała jeździć''. ^^
Szybki post więc bez zdjęć. :)
Paa! <3