Jak minęły wam święta? Mi całkiem dobrze, w gronie rodzinny i było wesoło. Lusia niestety musiała zostać w domku, ale dostała smakołyki i nie widać było u niej niezadowolenia. Szczerze powiedziawszy to dawno nie pisałam. Troszkę mam wam do opowiedzenia. Niestety byłam chora sami wiecie, ale już jestem zdrowa.
Ciesze się, że ta przyjaźń nie trwała długo, w sensie ja i choroba. ;)
Więc tak nowe, nowe, nowe nowości to dostałam meble. Właściwie dokupiłam do moich które mam łóżko i komodę. Cieszę się strasznie, gdyż już nie będę się obawiała, że świnka wejdzie mi pod łóżko i coś jej się stanie. Tutaj jest to nie możliwe, ponieważ łóżko jest do ziemi. Uwierzcie jak będę robiła zdjęcia to na pewno zobaczycie, bo ja robię zdjęcia w pokoju. Lusi też się spodobały chodziła dookoła i musiała wszystko wąchać. Nie przeszkadzało mi to. Zła wiadomość jest taka, że dopiero w maju jakoś tak będę miała remont w pokoju. Inny kolor ścian i pozmieniane ustawienia, no i okazuje się, że klatka prosiaczka w moim pokoju nie może przekraczać wymiarów 70cm w kuwecie, ponieważ nie ma gdzie jej wstawić. Chciałam kupić 100 cm, ale jak mierzę to nigdzie nie wchodzi. Zobaczy się po remoncie jak to będzie. Lucynka ma teraz raj w pokoju. Ja nie mam stresu, że coś jej grozi. Od kąt mam nowe łóżko prosiaczek czmycha po pokoju jak szalony, a ja się nie obawiam i jej nie zabieram jak odchodzi za daleko. Wcześniej strasznie musiałam uważać teraz mam troszkę ,,luzu''.
To tak wstępnie o czasie przerwy. ;)
Święta nie wiem jak wam, ale mi minęły ciężko. Lucynka miała na prawdę żarełka. Tylko, że dzień wcześniej. Przygotowałam jej sałatkę warzywną. Marchewka i ogórek i pietruszka. Smakowała jej, jadła aż jej się uszy trzęsły. Dzisiaj rano jak szłam na 6 do kościoła dałam jej ogórka też była zachwycona. Świnkę łatwo zadowolić. Co do świąt moich to było sympatycznie. Odpoczęłam sobie, zobaczyłam się z dalszą rodzinką. Tak na prawdę to o świętach nie mam co pisać, bo Lusia siedziała w domku, a ja byłam u babci, ale blog jest o niej a nie o mnie więc nie istotne. :)
Dzisiaj jak wróciłam. Wypuściłam prosiaka uznałam, że jak będę kupowała klatkę to chce taką, że cały przód się otwiera. Przez te drzwiczki ja sobie ręce kaleczę jak tam próbuje wyciągnąć Lusi. Oraz ze względów na nią. Jej też się ciężko wchodzi, a tak ja ją sobie wygodnie włożę. Tatę poproszę by mi mostek zbił i będzie sobie wchodzić i wychodzić. Na ten temat to jak znajdzie się miejsce w pokoju będziemy rozmawiać. Prosiaczek dzisiaj się na biegał. Latał za moimi stopami. Później je gryzła i kładła się na nie. Oczywiście ja nimi ją zaczepiałam by była zabawa. Szalała na dywanie i po podłodze biegała, że aż nie mogła się na zakrętach wyrobić, bo to na panelach. ;)
Dużo, dużo mi się napisało. To przez to, że długo nie miałam czasu. Mam jeszcze wam troszkę do opowiedzenia, ale to do następnego posta, nie będę was męczyć w jednym poście długimi opowieściami. ;)
Świnka gotuje:
Dzisiaj bez Lucynki. Postaram się jak najszybciej zrobić zdjęcia.
Paa! <3
2 komentarze:
Czekamy na zdjęcia Lucynki <3. Pozdrawiam i wzajemnie z okazji świąt. :3.
Obserwacja ? - >verranowe.blogspot.com/
Mi święta minęły baardzo szybko. Ja żeby mojego prosiaczka wypuścić, to muszę odczepiać górną część kalatki, ponieważ mam taki sam problem jak ty :)
Czekam na zdjęcia Lucynki :)
Pozdrawiam :)
~my-four-legged-friends.blogspot.com~
~our-favourite-pets.blogspot.com~
Prześlij komentarz